Lubliniec - Ocalić od zapomnienia

NPEA Loben

Elitarne szkoły wychowania narodowo-politycznego powstały Niemczech w 1933r. Pierwsze trzy szkoły Nationalpolitische Erziehungsanstalten (Narodowo-Polityczne Zakłady Wychowawcze), w skrócie NPEA a popularnie Napola otwarto w dniu urodzin Adolfa Hitlera 20 kwietnia 1933r. w Köslin (Koszalinie), Potsdam (Poczdamie) i Plön. W placówkach tych mieli zostać wychowani "nowi ludzie", elita III Rzeszy (uczniów tych szkół nazywano jungmannami).


Adolf Hiler wizytuje szkołę Napola w Grazu w kwietniu 1941r.

Początkowo szkoły te znajdowały się tylko na terenie Prus, jednak z biegiem czasu zaczęły powstawać poza jej granicami w miejsce szkół wychowania z internatem (tzw. Stabila). Napola były placówkami państwowymi, jednak ze względu na współpracę z SS Heinricha Himmlera - organizacja ta miała spory wpływ na dobór kadr i metody kształcenia oraz przede wszystkim na treści światopoglądowe przekazywane uczniom. Głównym inspektorem szkół elitarnych od 1936r aż do 1945r. był SS-Obergruppenführer August Heißmeyer.


SS-Obergruppenführer August Heißmeyer w 1940r.

NPEA - nie było jedynym typem placówek kształcących nową niemiecką elitę. W 1934r. powstały DPSF, a w 1936r. AHS (Adolf Hitler Schulen). Nie zahamowało to jednak rozwoju Napoli. W 1937r funkcjonowało i kształciło przyszłą "elitę" 14 takich szkół, zaś w sumie na terenie Rzeszy i poza jej granicami działało ich na przestrzeni lat 1933-1945 aż 39. Dodać jeszcze warto, że w na terenie Austrii w 1938r. otwarto pierwszą szkołę elitarną szkołę dla dziewcząt.

 
Szkoła dla dziewcząt  - NPEA w luxemburskim zamku Colmar-Berg

Jesienią 1940r. taką właśnie szkołę dla przyszłych elit otwarto w Lublińcu - Lublinitz/Loben (oficjalnie szkoła została otwarta w kwietniu 1941r.). Była to jedyna na Górnym Śląsku tego typu placówka. Szkołę umieszczono w budynkach po Śląskim Zakładzie dla Głuchoniemych, w którym do czerwca 1940r. mieściła się podoficerska szkoła dla rekrutów do SS-Totenkopf, tzw. Unterführer-Schule. Czy wybór Lublińca był przypadkowy? O ile dla samej szkoły podoficerskiej budynki nie były optymalne, o tyle dla szkoły typu Napola wręcz idealne. Być może na ten, a nie inny wybór miejsca nowej placówki NPEA miał sam August Heißmeyer, który od 1939 do 1940r. był także inspektorem jednostek SS-Totenkopf-Standarten.

 

Śląski Zakład dla Głuchoniemych w Lublińcu,
gdzie od jesieni 1940r. rozpoczęto tworzenie szkoły NPEA

Szkoła w Lublińcu składała się z 5 klas (roczników), a w roku szkolnym średnio uczyło się najprawdopodobniej około 130 uczniów (tak było np. w 1942r). Niestety nie udało mi się na razie ustalić kto był kierownikiem lub dyrektorem lublinieckiej Napola. Wydaje się, że początkowo trzonem nauczycielskim (w liczbie dwóch plutonów-klas) byli wychowawcy i nauczyciele z Napola w Naumburga (w Saksonii).


To jedyne zdjęcie uczniów NPEA w Lublińcu z 1942 r.
jakie udało mi się znaleźć,
zostało zamieszczone publikacji Lublinitz Oberschlesien

W 1943r. starsi uczniowie i nauczyciele Napola Loben wzięli udział w tworzeniu i przygotowaniu nowej szkoły Annaberg Napola (na Górze św. Anny). Szkoła ta była najprawdopodobniej filią lublinieckiej i działała tylko przez kilka miesięcy, po czym latem 1944r. ze względu na zbliżający się front została zamknięta.

Nie udało mi się znaleźć zbyt wielu informacji dotyczących - szkoły w Lublińcu, jednak z dużym prawdopodobieństwem jej historię można odtworzyć na podstawie działalności innych szkół Napola, bowiem model według którego działały był ten sam. Dodatkowym wsparciem w poniższe opracowanie są wspomnienia dwóch uczniów lublinieckiej szkoły Napola, urodzonego w Brnie - Hellmutha Karaska (późniejszego niemieckiego krytyka literatury, publicysty "Die Welt") i Hanza Worpitza. Zamieszczone poniżej ich wypowiedzi nie są dokładnym tłumaczeniem fragmentów książek z których korzystałem - ale oddają ich sens. Większość zdjęć, których użyłem w artykule pochodzi z innych szkół (jednak oddają ducha tych placówek, zapewne w Lublińcu wyglądało to identycznie).


Po lewej Hellmuth Karasek, po prawej Hanz Worpitz,
uczniowie lublinieckiej NPEA

Warunkiem przyjęcia młodego chłopaka do szkoły Napola - było udokumentowanie jego aryjskiego pochodzenia (nawet do 3 pokolenia). Ważnym aspektem przy zakwalifikowaniu dziecka do tej placówki było zaangażowanie jego rodziców w ideologię narodowosocjalistyczną, oraz fakt, że któryś z rodziców był urzędnikiem państwowym, oficerem, lub weteranem wojennym. Innym kryterium była wielodzietność (im więcej dzieci w rodzinie tym większa szansa na dostanie się do szkoły), lub sytuacja w której matka, samotnie wychowywała chłopca, a miała złą sytuację czy to finansową, czy nie była w stanie należycie o niego zadbać. Punkty przy kwalifikacji otrzymywało się także wówczas, gdy rodzice pochodzili z warstwy robotniczej. Przyszli kandydaci wybierani byli wśród chłopców w wieku od 10 do 12 lat.

W celu dokonania odpowiedniej selekcji  - powoływana była komisja, w której skład wchodzili wychowawcy i lekarze z placówek Napola. Po inspekcji w szkole - gdzie kandydat na jungmenna uczył się do tej pory(taka inspekcja składała się z rozmowy kwalifikacyjnej, testu sprawnościowego i sprawdzenia czystości rasy) czekał na przyszłego ucznia NPEA ośmiodniowy egzamin. Najczęściej do poszczególnych szkół Napola - kierowano dzieci z odległych miejscowości, regionów, by miały jak najmniejszy kontakt z rodzicami podczas pobytu w szkole.

Tak tą wstępną weryfikacje opisuje Karasek: Jesienią 1943 roku uczęszczałem do gimnazjum w Bielitz (Bielsko). Któregoś dnia zjawił się tam „komitet badawczy” Napola, trzech nauczycieli, którzy obserwowali nas na zajęciach i przede wszystkim sprawdzali nasze dane. O wyborze zadecydowało zapewne czysto „aryjskie” pochodzenie oraz fakt, że nie miałem „wad fizycznych”. Moi rodzice należeli do partii nazistowskiej, a ja byłem całkiem dobrym uczniem. Wkrótce otrzymaliśmy pismo, że ​​zostałem wybrany.

Właściwy egzamin odbywał się przeważnie jesienią. Zazwyczaj przez sito selekcyjne przechodziło około 60% chłopców. Ważnym elementem sprawdzianu były próby sprawnościowe.  Polegały one najczęściej na biegach na przełaj (lub z przeszkodami) gdzie należało się wykazać orientacją w terenie i szybkością. Inną formą testu sprawnościowego była konfrontacja na ringu bokserskim, podczas której chłopcy musieli wykazywać się odwagę. W kolejnej części testu trzeba było wykazać się męstwem podczas tzw. zadań specjalnych, np.: chłopcy musieli skoczyć z wysokiego dachu, chodzić po krawędzi wysokiego muru czy wskoczyć do basenu (bez względu na to czy umieli pływać). 


Próba Odwagi  kandydatów do Napola w Naumburgu

I znów oddajmy głos Karaskowi: Musiałem zdać egzamin wstępny: egzaminy, egzamin ustny i sprawdziany ze sportu. Szczególnie pamiętam tzw. „próbę odwagi”. Mieliśmy skoczyć z drabinki na matę gimnastyczną. Każdy próbował przewyższyć kolegów wysokością z jakiej skoczy. Ja zeskoczyłem i skręciłem kostkę, ale i tak miałem szczęście: co najmniej czterech chłopców złamało nogi.

A tak te chwile opisuje Worpitz: W lutym 1941 roku zostałem zaproszony do Lublinitz na tydzień próbny. W pociągu z Opola do Lublińca spotkałem pierwszych kolegów, którzy przybyli z Sudetów. Tydzień próbny był rygorystycznym sprawdzianem ze wszystkich przedmiotów i oczywiście sportu. Warunki lokalowe w tygodniu próbnym były bardzo ciężkie, ponieważ uczelnia była w trakcie przygotowywania do otwarcia i nie była jeszcze gotowa na przyjęcie tak dużej liczby studentów.  Moje łóżko mieściło się na korytarzu, więc nawet nie zakwaterowano mnie w internacie, a w niektóre noce było mi tak źle i smutno, że musiałem walczyć ze łzami.  Lubliniecka szkoła, to było środowisko zupełnie mi obce. Młodzi mężczyźni z NPEA Naumburg, którzy zostali wówczas przydzieleni do założenia tej instytucji – był to 5 pluton z najstarszym z mojego pokoju Uwe von der Heyde – z początku nie byli specjalnie wsparciem. Wynik naboru nie był od razu wiadomy, dowiedziałem się o nim po kilku tygodniach. Zaproszenie przyszło pocztą i 1 kwietnia 1941 roku zostałem oficjalnie członkiem NPEA Lublinitz. Jednak początkowo zakwalifikowano mnie na pierwszy semestr próbny. Wiadomo było, że selekcja jest ciągła i że bez odpowiednich wyników nie można być pewnym, że zostanie się członkiem tej instytucji. Myśl o powrocie do domu z powodu „porażki” była dla mnie nie do zniesienia.


Orkiestra szkolna w NPEA Rügen w 1943

Po przyjęciu do elitarnej wspólnoty chłopcy otrzymywali odpowiednie umundurowanie i odzież szkolną na każdą porę roku.

Tak o umundurowaniu pisze Worpitz:  Zawsze zazdrościliśmy uczniom Napola Naumburg, ponieważ byli świetnie wyposażeni.  W tym czasie nadal nosili oliwkowozielony mundur z naramiennikami w kolorze wina czerwonego, podczas gdy my stopniowo wyposażaliśmy się w brązowo-szary, nowszy mundur.  Minęło też trochę czasu, zanim mieliśmy cały sprzęt.


Mundur jungmanna NPEA

W szkole od 1942r. funkcjonowała  terminologia wojskowa i tak każda placówka Napola posiadała 4 dowódców plutonu, 12 przywódców rocznika, oraz od 5 do 10 przywódców koordynatorów grupy. Do nauczycieli uczniowie musieli zwracać się stosując odpowiednie dystynkcje. Od 1944r. dyrektor miał stopień brygadiera, kierownik - to podpułkownik, zaś np. nauczyciel to major.

W szkole junacy uczyli się przede wszystkim: języków (w tym oprócz niemieckiego, także francuski, angielski i łacinę), biologi, geografii, historii, matematyki z fizyką, mieli także: zajęcia artystyczne (techniczne, plastyczne, chór), ale i takie przedmioty jak praca zespołowa z polityki, zajęcia obronno militarne, zajęcia w terenie, często jazda konna, pływanie, szermierka, boks, strzelanie czy jazda pojazdami zmechanizowanymi. 


Uczniowie Napola czytający prasę, prawie każda duża szkoła posiadało swoją gazetkę

A tak Karasek opowiada o swoich wspomnieniach związanych z pobytem w szkole w Lublińcu (Loben): Dla mnie pobyt w szkole był straszny. Byłem synkiem mamusi - więc np. musztra była mi zupełnie obca. Budzono nas o 5.30. W pokoju spało nas 6. Musieliśmy umyć się i posprzątać pokój. Sporo osób moczylo się w nocy - Ci musieli za karę na placu apelowym robić niekończące się przysiady lub czołgać się po boisku.


Uczniowie Nepola podczas porannego apelu

Po porannym apelu było śniadanie, okropna owsianka, rzadka kawa i dwie kromki chleba. Rano mieliśmy lekcje niemieckiego, geografii, angielskiego, łaciny itp. Te szkolne lekcje były wielokrotnie przerywane różnymi zadaniami. Popołudnia składały się z lekcji sportowych - było osiem różnych przedmiotów w ramach samego wychowania fizycznego! - i zadania domowe, czasem także ćwiczenia w terenie. Potem godzinami czołgaliśmy się przez sosnowe i modrzewiowe lasy i bawiliśmy się w wojnę. Byliśmy podzieleni na dwie "armie" i mieliśmy różnokolorowe wełniane wstążki zawiązane na ramionach. Celem było wyrwanie tej wstążki drugiemu. Jeśli im się to udało, to przeciwnicy uważani byli za "martwych".


Nauka strzelania w jednej ze szkół NPEA

Światła były wyłączane o 21.30. Ale bardzo często budzono nas w środku nocy. Musieliśmy przebierać się niezliczoną ilość razy i ustawiać w kolejce do apelu. Następnie sprawdzano nasze szafki. Wszystko zawsze musiało być w idealnym porządku, co często mi się nie udawało, wtedy nauczyciel uderzał butem w półkę i zawartość wszystkich przegródek spadała. Musiałem odkładać wszystko na miejsce, podczas gdy moi koledzy czekać aż skończę.


Sypialnia w jednej ze szkół Nepola

Zawsze chciałem wrócić do domu i pisałem tęskne listy do rodziców z prośbą o zabranie mnie do domu. Oczywiście nigdy nie przeszły one przez cenzurę. Myślę, że moi rodzice byli ze mnie bardzo dumni. Moja mama zawsze błagała mnie, abym wytrwał, ale byłem bardzo szczęśliwy, kiedy nie musiałem wracać z wakacji bożonarodzeniowych do szkoły w 1944 roku, ponieważ front już był bardzo blisko. Kilka tygodni później Rosjanie byli już w Lublińcu i szkoła przestała istnieć.


Zajęcia z bosku w Napola Schulpforta (Naumburg) 1940

Podobnie szkołę wspomina Worpitz: Na porannym apelu sprawdzano mundur, połysk butów i paznokcie.  Ktokolwiek się wyróżniał musiał poprawiać braki bezpośrednio przed pójściem na śniadanie, które mogło wówczas zostać skrócone lub nawet mogło go dla takiej osoby nie być.  Następnie zajęcia trwały do ​​godziny 12:00.  Potem obiad, odpoczynek w łóżku, a potem praca w terenie lub zajęcia sportowe i zawsze godzina pracy - to był czas, w którym musieliśmy odrobić pracę szkolną - wieczorny apel, kolacja, a wieczorem albo czytano nam ciekawe książki lub ćwiczyliśmy nowe sztuki teatralne lub śpiew w chórze. Godzina policyjna (cisza nocna) była o 22:00, zmęczeni kładliśmy się do łóżka, by następnego ranka budziła nas trąbką.


Uczniowie Nepola podczas zajęć z fizyki, uczą się określania trajektorii pocisku

Organizowane były wycieczki na pogranicze, lokalne lub do fabryk, czy na wieś (na pole). Podczas wakacji uczniom Napola organizowano wyjazdy, kursy, szkolenia (często w ramach wymiany pomiędzy różnymi szkołami Napola).

 

Przez pierwsze lata pobytu w ośrodku, uczniowie nosili standardowy nóż HitlerJugend bez insygniów, opatrzony w drewnianą rękojeść, chowany w malowanej na oliwkowozielony kolor pochwie. Dla starszych uczniów (pomiędzy 14, a 18 rokiem życia) został wprowadzony sztylet (Holbeinstill) zamocowany do pasa przy pomocy łańcuszka. Oliwkowozielona pochwa opatrzona była ozdobnymi okuciami. Na ostrzach sztyletów wygrawerowane było motto : „Mehr sein als scheinen”. Sztylety pozostawały własnością szkoły i były jedynie wypożyczane uczniom – po zakończeniu edukacji, bądź pobytu, należało je zwrócić placówce. Każdy z nich opatrzony był numerem i sygnaturą danego ośrodka. W przypadku NPEA Lubliniec była to litera „L”.

Tak chwilę otrzymania sztyletu opisuje Worpitz: Pomimo tych wszystkich wydarzeń, transfer do 5 plutonu, który nastąpił po wakacjach 1943 roku, był dla każdego ucznia Napola wydarzeniem długo oczekiwanym i ważnym. Bluzkę mundurową zastąpiono mundurem. Opierając się na starym germańskim zwyczaju, uczniowi wręczano honorowy sztylet z wygrawerowanym na krawędzi: „„Mehr sein als scheinen”. To było jak pasowanie na rycerza.


Sztylet i nieśmiertelnik z lublinieckiej szkoły NPEA Loben

Pod koniec nauki w Napola - absolwent otrzymywał świadectwo dojrzałości, z krótką charakterystyką junaka, najważniejsze oceny z przedmiotów. Po jego uzyskaniu można było kontynuować naukę na poziomie wyższym (takie wydarzenie, ze względu na zbyt krótki okres działalności lublinieckiej szkoły nie miało miejsca).

O tym kim mieli być absolwenci opuszczający mury szkoły, mówił w 1936r. dr. Schieffer, dyrektor jednej z placówek Napola: "Nasi junacy(..) powinni być zdolni i przygotowani do życiowej walki, powinni być prawdziwymi mężczyznami, którzy nie będą bali się śmierci, a nawet samego diabła, będą trwać na stanowisku podczas walki, dla naszego narodu! W tym nowym duchu chcę powiedzieć: powstaje nowy naród i nowa ojczyzna(...). Naszym zadaniem, zadaniem nowej generacji jest wypełnienie dzieła Fuhrera."

Na podstawie:
Tomasz Budkiewicz - NAPOLA. Młoda elita Adolfa Hitlera
Worpitz, Hans -Roter und schwarzer Moloch
https://quevuelenaltolosdados.com/2019/08/17/napolas/
https://www.spiegel.de/geschichte/napolas-im-dritten-reich-hitlers-brutale-kaderschmieden-a-951094.html#fotostrecke-83580577-0001-0002-0000-000000110297
https://www.bz-berlin.de/archiv-artikel/ich-war-einer-von-hitlers-elite-schuelern
https://www.naumburg-geschichte.de/geschichte/napola.htm
http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=5857
https://theconversation.com/young-nazis-how-i-uncovered-the-close-ties-between-british-private-schools-and-hitlers-germany-172017
https://www.hj-research.com/forum/threads/list-of-npea-schools.563/page-2#post-75931