Lubliniec - Ocalić od zapomnienia

Dziewcza Góra - domek myśliwski

Jednym z najbardziej tajemniczych miejsc na mapie powiatu lublinieckiego - jest Dziewcza Góra (przysiółek Solarni), a w szczególności wybudowany na szczycie wydmy - domek myśliwski. Sporo informacji udało mi się zebrać - jednak wiele faktów pozostaje w sferze domysłów. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poznać prawdziwą historię tego miejsca. Tymczasem poniżej przedstawiam to - co wydaje się prawdopodobne.

Początki Dziewczej Góry giną gdzieś we mgle historii. Badania jakie przeprowadzał na tym terenie w latach 30-tych XX wieku profesor Włodzimierz Antoniewicza - wykazały istnienie grodziska (czy wręcz zamczyska) w okresie wczesnego średniowiecza. Niestety nie były nigdy kontynuowane.

Także trudno wyszukać informację o etymologii nazwy tego miejsca. W tekstach połowy XIX wieku - pojawia się nazwa Dziewczagora, na mapie z 1885r.  - jest Dziewzagora - później zaś Dziewczagóra, by na  mapie z 1933r pojawiła się znana dzisiaj Dziewcza Góra (pisana osobno).


Mapa z 1885r. przedstawiająca przysiółek "Dziewzagora"

Istnieją za to legendy tłumaczące ową nazwę. Jedną z pierwszych jakie się zachowały podaje Józef Lompa - pisząc tak:

"O półtorej mili od Lublińca, na południe ku Wielkim Strzelcom, w lesie jest pagórek „Dziewcza Góra” zwany, o którym wieść niesie, że tam mieszkał pan, któremu poddani jego ciągle, niby za haracz (trybut) 12 dziewic utrzymywać musieli. Tu i ówdzie wskazuje jeszcze lud na zamki, gdzie panowie niegdyś przebywali, utrzymujący ten obyczaj albo raczej prawo dostarczania trunków na wesele za to. Pierwszą noc po ślubie spała młoda panna w zamku dziedzica."

Inną legendę podaje pan Lubomir Wójcicki, który od lat zbiera informacje o tym miejscu:

"U podnóża wielkiej wydmy porośniętej lasem, jak co dzień, dwie dziewczyny z Solarni wypasały bydło. Wiódł tędy szlak przemytniczy do granicy Prus z Rosją. Grupa podchmielonych rzezimieszków trudniąca się przemytem postanowiła się zabawić. Krzyku dziewcząt niestety nikt nie słyszał, ich ciała znaleziono później u podnóża wydmy - wrzucone do studni, w której poiły zwierzęta. Tak oprawcy chcieli zatrzeć ślady swojej zbrodni. Winnych niestety nie złapano, miejsce w którym doszło do tej zbrodni, okoliczni mieszkańcy nazwali Dziewczą Górą."
 
Co do samego przysiółka  - przez lata zamieszkują go głównie robotnicy leśni, leśnicy, można znaleźć wzmiankę o karczmie. Zaś w latach 1928-29 mieściła się tutaj placówka straży granicznej. 

W 1845r. wzmiankuje się też istnienie domku myśliwskiego (Jägerhaus). Niestety nie udało mi się znaleźć z tego okresu dokładnych map - by go zlokalizować. Wszystko wskazuje jednak na to - że jest to miejsce, które nazywane jest też zameczkiem.
 
Także z tym miejsce wiąże się legenda, którą opisuje w 1934r. w gazetce "Młody Obywatel" uczennica szkoły w Solarni - Wiktoria Psyk:

Między Kokotkiem, a Solarnią jest mała wioska, składająca się zaledwie z kilku domów. W pobliżu tej wioski wznosi się dosyć wysoki wzgórek - zwany Dziewczą Górą. Te samą nazwę przyjęła też i wioska. Ludzie opowiadają, że za bardzo dawnych czasów na onej górze stał stary zamek. W zamku mieszkał bogaty szlachcic. Razu pewnego szlachcic otrzymał wezwanie od króla, by jak najprędzej stawił się u niego w Krakowie. Szlachcic posłuszny królowi kazał zaprzęgać konie i co tchu ruszył w drogę. Nie ujechał wiele, gdy jadący z góry wóz wywraca się i rozbija, raniąc szlachcica, który musiał na pewien czas odłożyć wyprawę. Gdy doszedł do zdrowia po raz kolejny wybrał się do Krakowa. Legenda mówi, że i tym razem nie dotarł do króla, gdyż zmarł w drodze. Zamek od tego czasu został opuszczony, zaś nikt nie zaglądał do niego, bowiem nocami w pokojach pojawiało się światło. Okoliczni ludzie uważali, że to duch szlachcica przechadzał się po pokojach. Mijały lata i zamek popadł w ruinę.

Być może to nie zamek - a właśnie opisany w 1845r. domek myśliwski znajdował się na owym wzgórzu i przez lata niszczał. Dość, że na mapach z 1885r. w okolicach, gdzie miał się znajdować brak jakichkolwiek zabudowań. Za to kilkadziesiąt metrów dalej - stoi obserwacyjna wieża strażacka (Feuerwacht Tower). Będzie tam stała aż do połowy lat 70-tych XX wieku, kiedy to zostanie rozebrana przez leśników.


Mapa z 1925r. zaznaczona wieża - brak innych budynków

Kim zatem mógł być pierwszy właściciel wzmiankowanego w 1845r. domku myśliwskiego? W 1832r. tereny te zakupił od Fundacji Grotowskiego hrabia Andrzej Renard, który w tym czasie był także panem na zamku lublinieckim. Hrabia Renard był zapalonym myśliwym - wybudował między innymi przepięknej urody zameczek myśliwski w na terenie kolonii Kąty w 1856 roku.


Zameczek myśliwski w Kątach

Całkiem możliwe, że to on postawił na wydmie - domek myśliwski (zwany zameczkiem). W tym czasie gdy powstaje zameczek w Kątach - książę Adolf Hohenlohe - Ingelfingen - każe wybudować dla siebie domek myśliwski na Krywałdzie. Co bardzo interesujące to fakt, że oba budynki ten z Krywałdu i ten z Dziewczej Góry - są do siebie bardzo podobne. Oba są też zostały zbudowane z modrzewia.


Domek myśliwski z Dziewczej Góry - po przeniesieniu do Lublińca


Domek myśliwski na Krywałdzie

W 1855r. hrabia Renard sprzedaje część lasów w tym prawdopodobnie także i Solarnię oraz Dziewczą Górę Śląskiej - Spółce Leśno-Hutniczo-Górniczej „Minerwa" z siedzibą we Wrocławiu. Jednak nadal ma kontrolę nad tymi terenami - bowiem jest jej głównym udziałowcem. W tym też czasie sprzedaje zamek lubliniecki - Fryderykowi Kielmannowi. Hrabia umiera w 1874r. - zaś 6 lat później w 1880 roku jego żona sprzedaje te tereny - księciu Ottonowi Stolberg-Wernigerode z Harzu w Dolnej Saksonii (w późniejszemu wicepremierowi Prus).

Wreszcie w 1910 roku majątek nabywa kolejny zapaleniec myśliwski - hrabia Franz Hubert von Tiele (Thiele)-Winckler z Pszczyny, który jest w tym czasie właścicielem pałacu w Mosznej.

Franz Hubert von Tiele (Thiele)-Winckler

Co ciekawe - na mapach z tego okresu w Dziewczej Górze zaznaczona jest tylko gajówka (ta na samym początku przysiółka) oraz na samej wydmie wieża strażacka, po domku myśliwskim ani śladu.


Mapa z 1893r.  - z zaznaczoną w lewym rogu - gajówką,

 
Gajówka na Dziewczej Górze - widokówka (1910-1915)


Gajówka na Dziewczej Górze - widok współczesny

W 1927r. (być może nawet kilka lat wcześniej) tereny te znów zmieniają właściciela zostaje nim: Spółka Akcyjna „Las” z siedzibą w Rudzie Śląskiej. Spółkę tą wchłonęło utworzone w 1931r. Rudzkie Gwarectwo Węglowe. W zarządach tych spółek zasiadają między innymi -  Mikołaj Ballestrem (z Płaniowic), czy Ludwik Karol von Ballestrem (z Kochcic).

Spółka intensywnie wykorzystuje zasoby lasu. Na potrzeby transportu pozyskiwanego drzewa zostaje wybudowana w latach 1927-28, 18 kilometrowa leśna kolej wąskotorowa (rozstawu 600 mm) z Pawonkowa, przez poprzez parowozownię w Kośmidrach do Kokotka.


Obwieszczenie zamieszczone
w Tygodniku Powiatowym na Powiat Lubliniec w 1928r (nr 47)

Jeden z bocznych torów poprowadzony jest także do Dziewczej Góry. Siłę trakcyjną stanowiły początkowo małe parowozy opalane drewnem. Stąd przy trasie kolejki ustawiano stosy opału, zaś w pewnych odstępach zbudowane zostały studnie dla czerpania wody. W latach powojennych zastąpiono parowozy trakcja spalinową.


Parowóz i pracownicy kolejki lata 50-te

Kolejka została rozebrana w 1966r, zaś część torowiska sprzedane Papierni w Częstochowie. Jej trasa nadal nazywana jest „kolejką”.


Mapka przedstawiająca przebieg kolejki wąskotorowej

Na mapie z 1933r. (od 1931r. Spółka należy już do Rudzkiego Gwarectwa Węglowego) wreszcie pojawia się obok wieży strażniczej - domek myśliwski, zaś u podnóża wydmy wybudowana zostaje leśniczówka (być może w celu dopilnowania, by nowy "zameczek" nie podzielił losu starego).


Mapa z 1933r. - z zaznaczoną leśniczówką pod wydmą,
oraz z zabudowaniami "domku myśliwskiego", jest także wieża strażacka


Leśniczówka w Dziewczej Górze - wybudowana u stóp wydmy,
widok współczesny 2020

Wszystko wskazuje na to, że domek myśliwski - powstaje (lub zostaje odbudowany) w okresie od 1927-1933 - ze wskazaniem na jeszcze lata 20-te, a głównym pomysłodawcą i gospodarzem "zameczku" jest graf Mikołaj Ballestrem.

Wcześniej wspominana uczennica szkoły w Solarni - Wiktoria Psyk, kończy swoją legendę takimi słowami: "Niedawno na tem samym miejscu, gdzie stał ów stary zamek postawiony został nowy zamek, ale na wzór starego". Jej słowa mogą być potwierdzeniem tezy - że domek myśliwski - został odbudowany na wzór starego (najprawdopodobniej tego z wspominanego w 1845r).

Potwierdzeniem tego, że to Ballestrem był właścicielem (być może dzierżawił ten teren od spółki) mogą być różaneczniki, które rosną  - kilkaset metrów od miejsca, gdzie stał "zameczek", a wiadomym jest, że ten sam rodzaj krzewów  - hodowany był przez jego krewnego - hrabiego Ludwika Ballestrema w Mittenwaldzie (Śródlesie). Inną poszlaką wskazującą na Ballestrema - są wspomnienia mieszkańców - zarówno Solarni (tutaj mieszkali między innymi stangret, służąca i kowal hrabiego), żony przedwojennego podleśniczego Edwarda Kretschmera - Marii Kretschmer, jak i Kośmider.


Różaneczniki na Dziewczej Górze

Zachowały się wspomnienia żony nadleśniczego Edwarda Kretschmera - Marii, w których zaznacza, że teren Dziewczej Góry obfitował w dziczyznę (jelenie, dziki), oraz cietrzewie.

W czasie II wojny światowej domek myśliwski był miejscem, gdzie gościli oficerowie niemieccy, którzy na zaproszenie Ballestrema - polowali w tutejszych lasach. Pod koniec wojny - gajowy Balon Augustyn, który zamieszkiwał w leśniczówce - pod "zameczkiem" nie wyjechał do Niemiec, gdy zbliżał się front. Został na posterunku. Niestety - wkraczający na te tereny Rosjanie uznali go za "element wrogi" i wysłali go do obozu "Zgoda" w Mysłowicach, gdzie zginął.


Widok na obóz pracy "Zgoda" w Mysłowicach

W 1945r. teren ten przejęła Dyrekcja Lasów Państwowych - Nadleśnictwo Kośmidry. "Zameczek" zaś stał się ofiarą grabieży okolicznej ludności.


Mapa z 1955r. - z zaznaczoną leśniczówką pod wydmą, oraz domkiem myśliwskim na górze

Pod koniec lat 50-tych domek myśliwski został rozebrany i przeniesiony do Parku Grunwaldzkiego w Lublińcu, gdzie początkowo mieściła się restauracja. Jednak nie cieszyła się ona popularnością wśród mieszkańców - toteż wkrótce ją zamknięto. W 1961r. powstał pomysł, by w budynku powstało Muzeum Ziemi Lublinieckiej, a dopóki nie zostaną przeprowadzone formalności prawne by w "zameczku" mieściła się Komenda Hufca Lubliniec i harcówka.

Czas mijał, a Muzeum nie powstawało. Harcerzom odmówiono. Nie udało się zrealizować także kolejnego pomysłu - by mieściła się tutaj siedziba Powiatowej Rady Łowieckiej. Za to przez kolejne dwa lata budynek pełnił funkcję tymczasowej siedziby Nadleśnictwa Lubliniec.


W latach 1961-63 siedziba Nadleśnictwa Lubliniec

Jeszcze w połowie 1963r. wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Realizację pomysłu Muzeum przejął zawiązany w związku ze zbliżającymi się w 1972r. obchodami 700-lecia Lublińca - Komitet, który nawet rozpoczął zbiórkę eksponatów.


Zdjęcie zameczku myśliwskiego z 1963r.

Tymczasem w lipcu 1963r. w "zameczku" otwarto Wojewódzki Ośrodek Szkoleniowo-Wypoczynkowy Związku Młodzieży Wiejskiej, tym samym przekreślając wcześniejsze plany utworzenia w nim Muzeum. Wokół budynku ustawiono 10 domków campingowych (w planach było kolejne 20) które mieściły od 5-6 osób.


Domki campingowe na terenie Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego ZMW w Lublińcu

Kierownikiem Ośrodka został Mirosław Fazan.


Domek myśliwski w Parku Grunwaldzkim - lata 70-te

Wkrótce w pobliżu wybudowano pawilon gospodarczy, w którym mieściła się kuchnia i stołówka.


Budujący się budynek gospodarczy - 1966r

Zaś w budynku otwarto klubo kawiarnię. Odbywały się tutaj kominki harcerskie, oraz spotkania towarzyskie z tańcami.


Domek Myśliwski w Parku Grunwaldzkim,
na zdjęciu po lewej stronie widać znaczek ZMW

W roku 1972 w wyniku kolejnej reorganizacji, na mocy Zarządzenia Nr 45 Naczelnego Dyrektora Lasów Państwowych z dnia 1 października 1972 r. miało miejsce łączenia nadleśnictw w większe jednostki organizacyjne. Nadleśnictwo Kośmidry włączono w całości do Nadleśnictwa Lubliniec - w tym także Solarnia i Dziewcza Góra.


Domek myśliwski - przed rozbiórką lata 80-te

W 1979r. na miejscu gdzie stał dawny drewniany - "domek myśliwski" - został postawiony zupełnie nowy - parterowy domek, który powstał staraniem Koła Łowieckiego "Żbik" Katowice. Budynek ten stoi po dziś dzień.



Budynek Koła Łowieckiego "Żbik" Katowice,
znajdujący się dokładnie w miejscu gdzie dawniej stał drewniany "domek myśliwski"

W 1996r. drewniany "zameczek", ze względu na zły stan oraz brak funduszy na jego remont - został rozebrany i sprzedany prywatnej osobie.

Decyzją Wojewody Częstochowskiego w czerwcu 1997 roku utworzono Dom Pomocy Społecznej "Zameczek", który mieści się w Parku Grunwaldzkim. Jeden z budynków (który został wybudowany w 1999r.), a który jest częścią DPS -  wzorowany jest na "domku myśliwskim" z Dziewczej Góry, zaś sama nazwa "Zameczek" - także nawiązuje do niego.


Budynek na terenie DPS "Zameczek",
który swoim wyglądem nawiązuje do "domku myśliwskiego"

W 2006r. z inicjatywy księdza proboszcza Lisowic Henryka Morawca i przy pomocy Koła Łowieckiego "Żbik" - stara wędzarnia, która stała przy gajówce pod wydmą - została przebudowana. Powstała piękna kapliczka poświęcona św. Hubertowi. Prace wykonywano wg projektu i pod nadzorem artysty rzeźbiarza z Knurowa - Marka Śpiewły. Jego dziełem jest też rzeźba patrona myśliwych znajdująca się w kapliczce.



Kapliczka św. Huberta na Dziewczej Górze

Na podstawie:
"Dawno temu w lesie" - Józef Tyrol
"Przyczynki do dziejów lublinieckich lasów" - Kazimierz Koszarek
http://koszecindawniej.blogspot.com
https://sokoliszlak.cba.pl/?page_id=14034
www.polskaniezwykla.pl
Wspomnienia - Eugeniusz Jurczyszyn
Materiały prywatne - Sebastian Ziółek
Wspomnienia - Maria Kretschmer
Wspomnienia - pani Balon
Materiały prywatne - Lubomir Wójcicki
Archiwum - Bartek Zbączyniak
Koleje leśne w kośmiderskich lasach - A.Koza (Ziemia Lubliniecka nr 3 2011r)
Gazeta Lubliniecka 1961-1963
Gazeta Lubliniecka - 1966r