Lubliniec - Ocalić od zapomnienia

Wedrówki - 1926r

Na początku 1926r. w gazecie samorządowej - "Orędownik Samorządu" nadsekretarz miejski Lublińca - Tomasz Ptak podjął się próby zaprezentowania na jej łamach zmian, jakie według niego zaszły w Lublińcu, od momentu przyłączenia miasta do Rzeczpospolitej.

"To co w Nr. 1 „Orędownika Samorządu“ przytoczo­no o rozwoju Katowic, można śmiało powiedzieć i o in­nych miastach Województwa Śląskiego. Nie rozwijają się one wprawdzie w tempie amerykańskiem, jak Kato­wice, bo nie znajdują się w tych szczęśliwych warun­kach, w jakich znajduje się niezaprzeczalnie stolica Wo­jewództwa Śląskiego.


Budowa Sejmu Śląskiego w Katowicach w 1926r.

W każdym jednak razie wszyst­kie nasze miasta rozwijają się na swój sposób, mniej lub więcej pomyślnie i intensywnie. Gdy już stało się rzeczą jasną, które powiaty i mia­sta przypadną Polsce, Niemcy w miarę zbliżającej się chwili przejęcia przyznanej Polsce części Górnego Ślą­ska starali się wszelkiemi środkami w administracjach poszczególnych miast wywołać zamęt i chaos, by tylko Polakom utrudnić urzędowanie. Niektórzy niemieccy burmistrzowie, już przed objęciem porzucili, swoje sta­nowiska, w tem złośliwem mniemaniu, że Polacy nie da­dzą sobie rady z administracją miasta.

 
Lubliniec, ulica Zamkowa, okres II RP

W takiej to sytuacji znalazło się w chwili przejęcia Śląska nasze miasto Lubliniec, którego burmistrz Uli­czka na kilkanaście dni przedtem się ulotnił. Znaleźli się jednak z pośród społeczeństwa polskiego dzielni oby­watele, którzy w tej ciężkiej przełomowej chwili, niczem nie zrażeni, objęli ster administracji miasta naszego. Z chwilą sromotnej ucieczki niemieckiego burmi­strza złożyli swoje urzędy członkowie Magistratu, sami Niemcy. Tak samo Rada Miejska składająca się w 95 proc. z Niemców, zaczęła okazywać mniej zaintereso­wania dla spraw naszego miasta. Gdy zaś w listopadzie 1922 r. objął urzędowanie obecny burmistrz, pan Orlicki, Rada Miejska istniejąca de nomine, faktycznie do po­zytywnej współpracy z nowym burmistrzem nie okazy­wała zbyt wielkiego pochopu. Cały tedy ciężar odpo­wiedzialności za sprawy miasta w tym przełomowym okresie spoczywał na barkach burmistrza, który niezra­żony piętrzącemi się trudnościami z wrodzoną mu energją przystąpił do dzieła.


Urzędujący w 1926r. burmistrz Lublińca - Feliks Orlicki

Wobec takiego stanu rzeczy nastąpiło rozwiązanie Rady Miejskiej i ustalenie Komisarycznej Rady Miej­skiej, do której należy 4 Polaków i 1 Niemiec. Analogi­czny jest skład członków Magistratu. Przystąpiono do polszczenia personelu urzędniczego z tą tylko różnicą, że polszczenie odbywało się w szybszem tempie aniżeli n.p. w Katowicach i dzisiaj nasz Urząd Magistracki, z wyjątkiem jedynej siły podrzędnej, jest czysto polskim.

Niebawem też nowi władcy miasta naszego przy­stąpili do intensywnej pracy w kierunku naprawienia tego, co w czasie wojny światowej, rewolucji i powstań zostało zaniedbane. Wybudowana w roku 1902 Elek­trownia Miejska okazała się z biegiem czasu nieodpowiadającą nowoczesnym wymogom.


Pierwsza lubliniecka elektrownia

Skutkiem czego w roku 1923 przystąpiono do budowy nowej Elektrowni, którą w tym samym roku ukończono, mimo wprost roz­paczliwego położenia finansowego miasta spowodowa­nego w pierwszym rzędzie wskutek zaszłych wydarzeń historycznych i połączonych z niemi nieunormowanych stosunków gospodarczych miasta. W drugim rzędzie zaś wskutek inflacji i dewaluacji środka płatniczego. Dzię­ki jednak umiejętnej, zapobiegliwej i rozumnej gospo­darce burmistrza, którego w jego ciężkiej pracy jak najintensywniej popierały korporacje miejskie, trudno­ści te zostały przezwyciężone i dzisiaj Elektrownia po urządzeniu w roku ubiegłym nowego agregatu ładow­niczego i po gruntownem przebudowaniu baterji aku­mulatorowych należy do jednych pod względem tech­nicznym najlepiej urządzonych zakładów użyteczności publicznej. Nasze miasto, któremu i przyroda niczego nie poskąpiła, ma zatem tę nieocenioną zaletę, że posiada własną Elektrownię, a jej sieci sięgają już nawet poza właściwą jego peryferję.


Wnętrze Elektrowni Miejskiej w Lublińcu w 1925r

W roku ubiegłym przystąpiono do budowy studni rezerwowej przy Elektrowni Miejskiej, którą wobec nie­przewidzianych trudności natury technicznej ukończono w styczniu bieżącego roku. Studnia ta, głębokości 16 m, murowana na 2m szerokości w świetle, z murem 40 cm grubym na zaprawie cementowej, jest zaopatrzona w pompę głę­binową, którą porusza motor elektryczny o sile 6 HP, a która wydaje 100 hl wody na minutę. Pompa może w każdej chwili napełnić wodą olbrzymie rezerwoary, umieszczone w wieży przy Rzeźni Miejskiej na wysoko­ści 20 m.

 
Rachunek za prąd wydany przez Elektrownię Miejską w Lublińcu

W Rzeźni Miejskiej, która podczas długotrwałej wojny i następnych wydarzeń historycznych popadła w stan zaniedbania, zaprowadzono cały szereg inowacji. Urządzono chłodnię, uruchomiono na nowo wytwórnię lodu sztucznego, podłogi w chłodni i komórkach wyło­żono posadzką i wybrukowano podwórze. Lasy miejskie, które obejmują obszar 1324 ha znaj­dowały się po przejęciu tak samo w stanie wielce za­niedbanym, lecz dzięki systematycznie przeprowadzo­nej melioracji dzisiaj można je zaliczyć do wzorowo ad­ministrowanych.


Rzeźnia Miejska w Lublińca, zdjęcie wykonane przed 1922r

Nie od rzeczy będzie przy tej sposobności wspom­nieć o wypadku, jaki miał miejsce w czasie przejęcia Śląska przez władze polskie. W pamiętny dzień 27 czerwca 1922r., (wkroczenie odbyło się 26 czerwca), w którym wkraczały wojska nasze do Lu­blińca nagle, niby na dany sygnał, zaczęły ze wszyst­kich stron płonąć lasy miejskie. Pożar stłumiono ponadludzkich wysiłkach przy ofiarnej pomocy wojska. Nie trudno się było domyśleć, kto był sprawcą zbrodni­czego zamachu i komu zależało na zniszczeniu mienia miasta przypadłego Polsce oraz na wywołaniu zamętu i paniki w dniu dla naszego miasta tak uroczystym. Wskutek tego zbrodniczego zamachu spłonęło 100 ha la­su miejskiego. Celem łatwiejszego spostrzeżenia możli­wego wybuchu pożaru leśnego zbudowano wieżę ob­serwacyjną, na której w okresie upału i posuchy trzy­ma stale straż obserwator.

Szkolnictwo w Lublińcu rozwija się stosunkowo po­myślnie. Gdy się weźmie pod uwagę, że za czasów nie­mieckich istniały tylko szkoły niemieckie, dalej wobec faktu, że w dniu głosowania plebiscytowego głosowało zaledwie 7 proc. mieszkańców Lublińca za Polską, to obecny stan szkolnictwa polskiego w Lublińcu rokuje najlepsze perspektywy na przyszłość. Do polskiej szko­ły powszechnej uczęszcza około 730 dzieci, do szkoły mniejszości 120 pomiędzy któremi znajduje się większy procent dzieci obałamuconych rodziców polskiego po­chodzenia, prawdziwych bowiem Niemców można w Lublińcu na palcach policzyć. Zawodowa szkoła dokształcająca jest podzielona na dwa oddziały: kupiecki i rzemieślniczy.


Szkoła Powszechna nr 1 w Lublińcu - 1926r

Do polskiego gimnazjum miejskiego uczęszcza około 125 uczniów. Gimnazjum składa się na razie z czterech klas, atoli wobec wzrastającej z każdym rokiem szkol­nym frekwencji uczniowskiej znajduje się ono w stadjum stałego rozwoju, skutkiem czego jego przemiana na peł­ne gimnazjum jest kwestją najbliższej przyszłości. Mia­sto z największym wysiłkiem utrzymywało i utrzymu­je dotychczas gimnazjum własnymi środkami. Wobec ogólnego przesilenia gospodarczego musi jednak, jak zre­sztą wiele innych gmin, walczyć z potęgującemi się z każdym dniem trudnościami natury finansowej. Według preliminarza przyjętego na rok 1926, ma miasto na gimnazjum miejskie dołożyć około 45.500 zł. Podobnego ciężaru miasto nie jest w stanie ponosić i dzisiaj zostało postawione przed alternatywę: albo upaństwowienie gimnazjum albo jego zamknięcie. Ze względów narodowych i państwowych istnienie polskiego gimnazjum w Lublińcu jest koniecznością nieodzowną. Gdy bowiem gimnazjum polskie zamknięte zostanie, Niemcy natychmiast stworzą gimnazjum prywatne. Jakie konsekwencje z tego wynikną łatwo się do­myśleć. Nikt nie zaprzeczy, że szkolnictwo w nowo odbu­dowanej Polsce jest podwaliną dla jej pomyślnego roz­woju i potęgi, na dorastającej bowiem generacji buduje się i opiera przyszłość państw a naszego. Dlatego też wszelkie wysiłki miarodajnych czynników powinny być wytężone ku utrzymaniu istniejących już zakładów nau­kowych, aby były krzewicielami ducha polskiego, zwła­szcza na terenach zagrożonych przez napór germanizmu, do których niezaprzeczalnie należą nasze kresy za­chodnie, a w których miasto Lubliniec jest wysunięte na ich najskrajniejsze końce. O upaństwowienie gimnazjum miejskiego zwracała się tut. gmina miejska już dwukrotnie do Urzędu Woje­wódzkiego, ofiarując na ten cel gmach szkolny do bezpłatnego użytku oraz bezpłatny opał i oświetlenie. Gdy­by zaś prośby o upaństwowienie nie uwzględniono, mia­sto prosiło, aby Województwo przejęło na siebie pełne opłacanie poborów nauczycielskich, ponieważ do gim­nazjum miejskiego uczęszczają uczniowie nie tylko z mia­sta, ale i z powiatu; ze Śląska Opolskiego, a nawet z byłego zaboru rosyjskiego. Prośby te, starania i zabiegi nie zostały dotychczas uwieńczone powodzeniem, aczkolwiek wobec całej gro­zy niebezpieczeństwa, jakie w skutek ewentualnego zamknięcia gimnazjum niechybnie powstać musi dla polsko­ści miasta naszego, miarodajne czynniki powinny się  nad kwestją tą bardzo poważnie zastanowić, zanim powezmą w niej ostateczną decyzję.


Budynek Gimnazjum w Lublińcu - 1926r.

W dziedzinie rozbudowy dróg miasto przeprowadziło wybrukowanie ulic kostką brukową mianowicie: place Kościuszki, ul.Korfantego, ul.Powstańców, ul.Poprzecznej i ul.Dworcowej. Przeprowadzono dalej gruntowny remont szkół i gmachu ratuszowego.

Park Grunwaldzki, położony w lasach miejskich został z nadzwyczajną starannością wypielęgnowany i upiększony, tak że dzięki jego położeniu stanowi on nie tylko dla łaknących odpoczynku na świeżem powietrzu prawdziwą oazę, ale przedstawia również miły widok i dla oczu każdego lubownika przyrody. Miasto przystępuje z wiosną do budowy łaźni, na którą zostanie rozpisany konkurs. Elektrownia i Rzeźnia miejska będą niezadługo połączone z siecią kolejową, miasto bowiem poczyniło starania o uzyskanie zezwolenia na budowę własnej bocznicy kolejowej.


Park Grunwaldzki - okres II RP

Skreśliłem w krótkich zarysach to co uważałem godnem nadmienia. Jest to dowodem, że nasze miasta w wolnej Polsce znajdują się w stadjum ciągłego rozwoju i pod tym względem współzawodniczą z sobą mając na względzie jedyny cel: rozkwit, dobrobyt i potęgę naszej wielkiej ojczyzny."

Na podstawie:
Orędownik Samorządu: organ Związku Gmin Województwa Śląskiego. 1926, nr 2-3
Orędownik Samorządu : organ Związku Gmin Województwa Śląskiego. 1926, nr 4-5